28 lutego 2012

o terapeutycznym wpływie porządkowania książek na psychikę zmęczoną zimą (tytuł mocno barokowy)

Co robić, kiedy za oknami sypie śnieg (tak, tak i to całkiem gęsty; gdzie ta wiosna?), w domu mroczno pomimo wczesnego popołudnia i ma się sporo wolnego czasu? Trzeba natychmiast oddać się ulubionej czynności: szlifować, malować, przecierać, dekupażować, nanosić grafiki, szyć - tak pewnie odpowiedziałaby większość z Was. Przyznam ze wstydem, że mam dwa bziki: uwielbiam prasować i układać książki :) Dzisiaj nastał ten dzień - domownicy nieobecni do wieczora, nie muszę robić nic natychmiast i na jutro, w domu względnie czysto :),obiad został od wczoraj i wystarczy podgrzać - mogę spokojnie porządkować półki z książkami.
Robię herbatę brzoskwiniową i...
do dzieła...literackiego:)
Bardzo lubię zapach książek, najbardziej starych. Mogę godzinami układać, przekładać, przeglądać, czytać na zasadzie "O, nie wiedziałam, że ją mam, zaraz, zaraz, o czym to?" , po czym  zapadam w świat znany już, ale z lekka zapomniany...godziny płyną, a zamiast porządku coraz większy chaos:)
 Do dzisiejszych porządków zmobilizowała mnie Artdeco tu klik, która na swoim blogu namawia do ogarnięcia bałaganu w najbliższym otoczeniu (zakładka Porządkowo); zawsze, kiedy ukazują się u niej nowe wpisy poświęcone organizacji przestrzeni, mam straszne wyrzuty sumienia - wiem, jak powinno być, widzę, jak jest.(tu pozdrawiam Artdeco)
Więc...do dzieła...literackiego:)
Nie mogłabym się przyjaźnić z ludźmi, którzy nie czytają książek - kiedy poznaję kogoś nowego i wchodzę pierwszy raz do jego mieszkania, z góry wiem, czy z tej znajomości będzie zażyłość, czy nie. Jeżeli na półkach stoi kilka bogato zdobionych tomów, a wśród nich książka telefoniczna, wiem, że ten ktoś nie należy do "ludzi, którzy znają Józefa". I tyle.
Półki zdecydowanie domagają się już przetarcia :)
Życzę Wam bardzo miłego popołudnia :)
Chcę jeszcze tylko napisać, że pozostaję w nieustającym szoku, że tyle odwiedzających ( w tej chwili ponad osiemdziesiąt) zapisało się na moje candy. To dla mnie ogromna radość i zaszczyt, bo większość z tych osób robi rzeczy tak piękne, że aż dech zapiera. Minutę po północy zorganizuję losowanie  i już myślę o następnym candy, bo bardzo lubię dawać prezenty.
Bardzo się cieszę z wszystkich komentarzy i licznych odwiedzin:), zapraszam zawsze na wirtualną kawę z czymś słodkim:)
Pozdrawiam ciepło, Polinne

24 lutego 2012

Uwielbiam piątkowe popołudnia

Mój zestaw na dzisiejsze piątkowe popołudnie i wieczór:
W skład wchodzą: zaczęty haft uroczych ptaszków z serduszkiem (wzór zaczerpnięty z bloga Penelopis - tu klik), audiobooki z kryminałami Agaty Christie, pudełko czekoladek, kubek pysznej czarnej herbaty.
Z ogromną przyjemnością wróciłam przed kilkoma dniami do haftu. Ostatnie moje przedsięwzięcie - obraz Alfonsa Muchy - przerosło chyba moje możliwości czasowe, chociaż kiedyś na pewno je dokończę. Na razie odkrywam uroki haftu monochromatycznego, szybkiego i pięknego zarazem.
Na pewno też użyję tych uroczych perełek i koronki; może to będzie fragment woreczka, może obrazek?
Uwielbiam piątkowe popołudnia - jak w tytule :), tym bardziej, że w ten dzień pracuję tylko do 12.00. W sobotę zajmuję się porządkami, gotowaniem, praniem etc; w piątek natomiast świadomość nadchodzących dwóch wolnych dni działa na mnie niezwykle pobudzająco i wtedy zazwyczaj robię więcej niż przez cały weekend: piekę niespiesznie ciasto (Nigella powiada, że kto piecze ciasto, rozkoszuje się świadomością, że robi coś nadprogramowego, czego nie musi), pucuję na błysk wybraną część domu, bo wtedy mam czas na dokładność, czytam, oglądam dobry film, czasem dla relaksu prasuję :) Nie przepadam za niedzielą - pośpiech, by zdążyć przygotować wszystko na poniedziałek, myślenie o nadchodzącym tygodniu pełnym obowiązków powodują, że nie jest to mój ulubiony dzień tygodnia; wieczorem chadzamy do kina. 
A dzisiaj jest piątek wyjątkowy: dziecko kończy zajęcia na uczelni o 20.00, mój M. umówił się z kolegami (mam nadzieję) na małe piwo (mam nadzieję), więc całe popołudnie i wieczór mam do swojej i tylko SWOJEJ dyspozycji.
Zapowiada się cudowne popołudnie, czego i Wam życzę:) Tylko ta czekolada i jej konsekwencje...(brzydkie słowo na D - dieta)
 Losowanie candy 29 lutego, jeszcze można się zapisywać :)
Pozdrawiam ciepło, Polinne

21 lutego 2012

Biała dama i ostatkowa rozpusta

Biała dama - nie chodzi bynajmniej o ducha snującego się po zakamarkach naszego domostwa, choć skusić by ją mogły zwiewne pajęczyny w piwnicy ("kędy boczki mrą na hakach"). i lodowaty chłód ciągnący od garażowych wrót. Czekała na mnie od dawna, a ja przeczuwałam, że kiedyś do mnie zawita. I stało się, dzisiaj i znienacka...
Elegancka, wykwintna, tam, gdzie trzeba, rozkosznie zaokrąglona, w innym miejscu wysmukła i wyrafinowanie zakręcona...biała dama, zakupiona za całe 10 ZP; po prostu na mnie czekała.
Gdzież znajdę godne jej miejsce?
Do czego ją, tak piękną, wykorzystać? Myślałam, by umaić ją kwiatami (choć to nie maj), ale do dyspozycji mam wyłącznie przykurzone zasuszone hortensje. Nie ten level, jak powiedział dzisiaj o mnie do kolegi lekko chwiejący się na wietrze nastolatek przy budce z piwem.
Co z nią zrobić? Czekam na podpowiedzi :)
Poza tym rozpusta ostatkowa. Nie przepadam za pączkami i chrustem, więc zrobiłam sernik na zimno z przepisu Dorotus tu klik, Nie dałam jednak bitej śmietany, bo puszka skondensowanego mleka i tak spowoduje, że mój tylny aspekt osobowości z trudem zmieści się w spodnie :(
Sernik jest pyszny i bardzo prosty w przygotowaniu, powinni go zrobić (i zjeść natychmiast) wszyscy sernikożercy.
Przypominam o candy :)
Pozdrawiam ciepło, Polinne

17 lutego 2012

uhuha, zima zła

O swoim stosunku do zimy pisałam już - nie jest najcieplejszy, mówiąc oględnie. Niemniej cały dzisiejszy dzień myślałam o tym, by po powrocie do domu pójść do ogrodu i zobaczyć, w jakim stanie są rośliny, postrząsać śnieg z iglaków i po-podziwiać ładniejsze oblicze Pani Zimy. Ot, co :) przed sprzątaniem, praniem, prasowaniem....(wstawić dowolne) ponatychać się zimowym klimatem.
Cisy  
Zasypane bukszpany
...tak w każdym miejscu i o każdej dobie gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił...
Ulubiona płacząca tuja

Zdecydowanie zimowo

Zimowy Pan Kot
też nie lubi śniegu
umiecie tak?
.A real?
W środę machałam łopatą dwie godziny ( w moim wieku to nie lada wyczyn), by po powrocie do domu stwierdzić, że zaczął padać gęsty śnieg...Wracałam do domu zamiast 15 zwyczajowych minut ponad godzinę i nawet moje terenowe seicento miało dosyć. Wczoraj po wyjściu z domu stwierdziłam, że mój starannie odśnieżony podjazd (wylizany niemalże do gołej kostki) został brutalnie i dokumentnie zasypany przez przyjeżdżające ulicą pługi, w związku z czym utknęłam w zaspie i złamałam zderzak, spóźniając się w związku z tym do pracy. Zasypało mi pączki, nie dość starannie zapakowane-jedliśmy mokre gluty. Dzisiaj, wyjeżdżając z parkingu, zauważyłam czerwone auto sunące na mnie bokiem z wyraźnym zamiarem staranowania (ruch posuwisty jednostajny), a za kierownicą pani trzymająca nie kierownicę, a własną głowę. O milimetry uniknęłyśmy osobistego kontaktu, po czym pani z impetem przywaliła w ogrodzenie. Boli mnie tylny aspekt osobowości, bo fiknęłam dzisiaj przed sklepem; zakupione w tymże sklepie jajka uległy natychmiastowej degradacji, w związku z czym upaprało mi resztę zakupów; poniosłam więc podwójne koszta...I jak tu lubić zimę????
Pozdrawiam ciepło, Polinne

14 lutego 2012

Coś dla ciała

Bardzo się cieszę, że tyle osób chce przygarnąć moje wytwory. To dla mnie prawdziwa radość połączona z przyjemnością penetrowania blogów dotąd nieodkrytych, podziwiania rzeczy pięknych i niebanalnych. 
Zapraszam miłych gości na walentynkowy keks, niebo w gębie, prosty i szybki w przygotowaniu
Zapewniam, że poradzą sobie z nim początkujące piekarniczki (piekarenki, pieczarenki???)
Składniki:
*  1 i 1/2 szklanki mąki pszennej (u mnie szymanowska)
*  1 szklanka cukru
*  5 jajek
*  20 dkg masła
*  35 - 40 dkg bakalii (daję suszone morele, rodzynki, figi, daktyle, skórkę pomarańczową,  migdały)
*  1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
*  tarta bułka do formy
 Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej

Żółtka utrzeć z cukrem na puch, dodać masło i dalej ucierać aż masa zrobi się puszysta. Dodać ubite na sztywną pianę białka i delikatnie wymieszać drewnianą łyżką.
Do drugiej miski dodać przesianą mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia; wsypać do niej posiekane bakalie (rodzynki wcześniej namoczyć we wrzątku i osączyć), wymieszać tak, by mąka dokładnie pokryła bakalie.
Połączyć obie masy, dokładnie wymieszać.
Przełożyć ciasto do natłuszczonej i wysypanej tartą bułką keksówki i wstawić do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na 45 - 55 minut. Z formy wyjąć jeszcze  ciepłe (potem może z tym być problem) i ostudzić. Przechowywać zawinięte w folię. 
 Słodkich walentynek !!!
Jeszcze raz zapraszam na candy. :)
U mnie dzisiaj 0 stopni i wygląda słońce. Czyżby w powietrzu czuć było wiosnę? :)
Pozdrawiam ciepło, Polinne

9 lutego 2012

Zapraszam na candy

22 lutego ubiegłego roku napisałam swojego pierwszego posta. Dzisiaj zapraszam serdecznie na candy. Do przytulenia są:

Szczegółowo:
Zawieszka (podkładka) z wykorzystaniem mojego ukochanego kraka dwuskładnikowego, można zawiesić na sznureczku lub koronce. Do kompletu dwie świece z tym samym motywem..
Słodka osłonka z serduszkiem, zakochałam się w niej
Zapowiadane już wieszaczki z BelleMaison
Drewniany mały świecznik zrobiony w technice shabby chic
Wieszak będący nieudolną próbą przypomnienia sobie pittorico:)

Osoby, które chcą wziąć udział w candy, proszę o deklarację pod postem i zamieszczenie pierwszego zdjęcia z posta na swoim pasku bocznym. Jeszcze raz zapraszam do zabawy
Pozdrawiam ciepło, Polinne

7 lutego 2012

uchylam rąbka...

Od jakiegoś czasu jestem fanką internetowego sklepu BelleMaison http://www.bellemaison.pl/.  Oglądałam piękne przedmioty, jakie ma w ofercie i kiedy okazało się, że możliwy jest  również odbiór osobisty zamówionego towaru, a ja mieszkam na tej samej ulicy co siedziba firmy, - pojechałam, zobaczyłam, oniemiałam :) W zasadzie mogłabym na pniu kupić wszystko (no, prawie wszystko); zdecydowanie moje klimaty :) Przemiła właścicielka, uprzejma, uśmiechnięta obsługa - jestem pod dużym, pozytywnym wrażeniem. Te dwa drobiazgi będą częścią candy - już dziś serdecznie zapraszam. Reszta candy się suszy, szlifuje i maluje :)

Wszystko pięknie opakowane, z firmowym kartonikiem
Jestem pod dużym wrażeniem 
Pozdrawiam ciepło, mróz chyba odpuszcza...

4 lutego 2012

Ulubione seriale

Zaproszona do zabawy przez Lillę z http://kokonlilli.blogspot.com/ musiałam się chwilę zastanowić, bo w przeciwieństwie do niej lubię seriale, ale prawie nigdy do tego stopnia, by śledzić z wypiekami na twarzy losy bohaterów i czekać na godzinę emisji. Telewizję oglądam prawie wyłącznie przy prasowaniu, bo trochę szkoda mi na to czasu; niemniej ukochane seriale mam:
1. "Gotowe na wszystko" - odcinki kilku pierwszych sezonów śledziłam z zapartym tchem, potem  regularne oglądanie skomplikowanych losów pań z Wisteria Lane przerosło moje możliwości. Sentyment jednak pozostał :)
2. "Gra o tron" - adaptacja powieści R. Martina to powrót do czasów, gdy  pochłaniałam tego typu dzieła. Książka ciekawa, serial świetnie zrobiony.
3. "Tudorowie" - na taki serial czekałam. Od lat czytam wszystko, co dotyczy czasów panowania Tudorów, mogłabym wystartować w nieistniejącej już "Wielkiej grze" :). Nie wiem, skąd ta moja fascynacja, po prostu uwielbiam i już, dlatego cztery części obejrzałam z ogromną przyjemnością, starając się nie zwracać uwagi na przekłamania historyczne i szczupłą do samego końca sylwetkę Jonathana Rhysa Meyersa.
4. Kto pamięta angielską wersję "Ja, Klaudiusz" z genialnym, zagubionym ponoć polskim dubbingiem? O wyjątkowości tego serialu stanowił ten dubbing właśnie; kiedy pokazano go po latach, nie miał już tego uroku. Ja pamiętam, że wyszłam z przyjęcia weselnego, by obejrzeć odcinek, w którym Klaudiusz wreszcie zdecydował się uśmiercić Messalinę.
5. Na koniec serial, przy którym najczęściej prasuję: "Kryminalne zagadki Miami"; lubię, gdy towarzyszy mi przy tej czynności Horatio Caine
Do zabawy zapraszam:
Snow z http://mojepobielenie.blogspot.com/
Florentynę z http://florentyna-groszkiire.blogspot.com/
Fuerto z http://natrzecimpieterku.blogspot.com/
Reni z http://reni-1.blogspot.com/
Qrkę z http://aqratnie.blogspot.com/


1. Napisz, kto Cię zaprosił
2. Opublikuj u siebie na blogu logo zabawy
3. Wymień kilka swoich ulubionych seriali
4. Zaproś co najmniej 5 innych blogerów do zabawy 
 
Pozdrawiam ciepło

1 lutego 2012

Przeziębiona-m

i mocno tym faktem zdziwiona-m, bo choruję rzadko ("nie zmogła go kula..."). No ale jeżeli ktoś (czyli ja) wypełza z domu, by przy 14 stopniowym mrozie pobuszować po sklepach, ma za swoje. Katar, kaszel i inne przyjemności towarzyszą mi od wczoraj i skutecznie uniemożliwiają zebranie się do kupy. Planów miałam bez liku, a przez głupotę własną jestem, delikatnie mówiąc, uziemiona. Robię drobiazgi na candy, obijam się, czytam. Czy u was też tak zimno? U mnie rano było -17 stopni, masakra jakaś. Nie lubię zimy, jestem stworzeniem ciepłolubnym i żadne skrzące śniegi nie zrekompensują mi uczucia przenikliwego chłodu. Najmniejszym, a przez to najlepiej dogrzanym pomieszczeniem w moim domu jest mała łazienka na dole - i tam spędzę zapewne najbliższe dni :) Na koniec zaproszenie wstępne...
Kawałek candy
Pozdrawiam ciepło