Zofia Szydzik
Konwalie
W leśnej głuszy
gdzie driad królestwo
o boskości wiosny dają świadectwo
skromnością formy
zapachu finezją
zrywanie w bukietów graniczy
z herezją
mam ochotę zgrzeszyć
zerwać kilka gron
mały bukiecik przybrany tiulem mgły
z kroplami rosy
o zapachu, jak dziecięce
sny
zanurzam nos
między dzwoneczki, jak z saskiej porcelany
drobne perły
z leśnej polany
jak łzy radości
pocałunki skromne
z miłości nieśmiałej
co po szkole
pod domem u płotu
stała z opuszczoną ku ziemi
twarzyczką białą
to woń wiosny
młodości i niemej
tęsknoty.