19 grudnia 2012

O przedświątecznej krzątaninie

Nie czuję jeszcze świąt...
chociaż kurczący się powoli czas przypomina, że to już niedługo :))
W domu pojawiają się powoli pierwsze dekoracje, poręcz schodów okręciłam girlandą świerkową i powiesiłam styropianowe bombki z płatkami




W roli wstążki znaleziona w szufladzie z przydasiami lamówka
Jakość zdjęć kiepska :(, bo robione wieczorem

Upiekłam rogaliki z makiem



Prawda jest taka, że z utęsknieniem czekam na wolne...wolny czas.
Kiedy nie muszę, mogę wszystko :)
A zaraz po świętach idę z synem na "Hobbita" :))
Pozdrawiam ciepło przedświątecznie



12 grudnia 2012

Poczyniłam przygotowanie

do świąt. :))
Urzeczona kulą na blogu Snow i pamiętając o instrukcji w Modern spotyka vintage zrobiłam zaśnieżoną i do tego nierozpuszczalną choineczkę. Styropianowy rożek, płatki kosmetyczne, szpilki, taśma z bąbelkami i to wszystko...

wersja saute

wersja pomponikowa 

Przepraszam za jakość zdjęć, ale światło dzienne jakie jest, każdy widzi.
Do końca tygodnia planuję pokończyć najpilniejsze prace zawodowe, a potem to już tylko...sprzątanie, gotowanie, pieczenie :)) żyć nie umierać :))
pozdrawiam ciepło

5 grudnia 2012

O potrzebie relaksu

Na wielu blogach widać, że przygotowania do świąt ruszyły pełną parą. Dziewczyny pokazują rzeczy tak cudne, że aż oczy się śmieją i człowiek (czyli ja) marzy o tym, że może w wolnej chwili wykona coś w podobie...ale rzeczywistość skrzeczy :( Jako klasa pracująca miast i wsi wracam do domu późno, trzeba ogarnąć dom, ugotować, często pracę przynoszę do domu...i tak mijają te dni. Na dzień dzisiejszy plaża...Prezenty zaczęłam kupować jeszcze w październiku, na wigilię w tym roku jesteśmy zaproszeni (inna rzecz, że wigilia składkowa, tzn. zadania jedzeniowe rozdzielono według zasług i umiejętności, więc robię rzeczy najbardziej pracochłonne :)). Marzę o świętach upływających na błogim poczuciu, że NIC nie muszę, ale obawiam się, że tak łatwo nie będzie. Cichcem postanowiłam: żadnych kotłów żarcia, szaleństwa zakupów, proszonych obiadów, które przeciągają się do śniadania...i z tym może być problem, bo rodzina oczekuje, że będzie tradycyjnie, czyli ja w kuchni galopem, sprzątanie w międzyczasie, potem biesiada do wypęku, potem zmywania stos, potem wyrzucanie tego, co już nikt nie był w stanie w siebie wmusić... 
Marzę, by wyjechać, spędzić święta w góralskiej chacie, ponapawać się pięknem wigilijnego wieczoru, wyjść na pasterkę o północy wiedząc, że następnego dnia nie muszę wstać bladym świtem, by ze wszystkim zdążyć...
Więc w ramach protestu wyszywam klateczkę :))) 


Polubiłam ostatnio haft monochromatyczny, jest łatwy i szybko się wyszywa. Skarbnicą wzorów jest blog tu klik, dziewczyna robi piękne rzeczy

Więc wieczorem, kiedy spokój, siadam, włączam muzykę i wyszywam - stres odpływa, mam czas pomyśleć, uspokoić się przed następnym dniem pełnym obowiązków

W kolejce czeka obrazek świąteczny:


Jak dajecie radę z tym wszystkim? Jak ogarniacie całość i macie czas na własne pasje, na robienie rzeczy ulubionych? 

Zasmucona
Pozdrawiam ciepło 

2 grudnia 2012

O planowaniu i co z tego wyszło

Gdyby ktoś zapytał mnie, czy jestem osobą zorganizowaną, planującą z wyprzedzeniem i obowiązkową, zapewne odpowiedziałabym twierdząco. Lubię wiedzieć, co i kiedy, kalendarz z wpisanymi terminami mam zapełniony drobnym maczkiem. I co z tego?
Ostatni miesiąc udowodnił, że chcieć to jedno, a móc to drugie. Organizm powiedział stop i zastrajkował tak skutecznie, że musiałam się zastanowić, czego robię za dużo, a czego za mało. Konsekwencje tego protestu odczuwam do dziś ja i mój portfel :), bo służba zdrowia bezpłatna jest tylko z nazwy. Dość powiedzieć, że kiedy zapaliły mi się spojówki z rogówkami i uzbrojona w ostatnie RMUA ruszyłam w kurs po okulistach, po raz kolejny przekonałam się, że prędzej można paść trupem (ocznym) u drzwi gabinetu, na którym zachęcająco widnieje napis NFZ niż otrzymać jakiekolwiek poratowanie. Oczami zajęła się moja pani doktor, u której bywamy z synem od lat - przyjęła mnie natychmiast, przebadała oczy na wszystkie możliwe sposoby, przepisała krople i maść, dodała tabletki, wypowiedziała się w mocnych słowach na temat konowała, który leczył mnie  z zapalonych oskrzeli tabletkami do ciućkania - zadzwoniła do kolegi pneumatologa, bo nie podobał jej się mój kaszel i świsty przy oddychaniu i tego samego wieczora, zaopatrzona w stosowne recepty, udałam się do apteki - całość z dwiema wizytami - 420,00. Nie piszę tego po to, by stwierdzić to, co wszyscy wiedzą - że leczenie kosztuje. Pytam tylko, dlaczego i na co co miesiąc pobiera się ode mnie niemały haracz na służbę zdrowia, a jak potrzebuję, to muszę płacić jeszcze raz? A jeśli ktoś nie ma?
Dość powiedzieć, że moje listopadowe projekty wzięły w łeb w myśl powiedzenia, że jak człowiek chce Pana Boga rozbawić, to niech sobie coś zaplanuje. Dopiero w piątek wysłałam do dziewczyn po cegle, ale na szczęście materiały budowlane doszły nienaruszone...
Jedyną jednostką, która w tym miesiącu żyła według swojego planu jeść - spać, jest Pan Kot :)




W zasadzie pozycja niezmienna :))
Ponieważ leżenie i odgniatanie sobie boków spowodowało u mnie niechęć do odpoczywania w jakiejkolwiek formie, ruszyłam ze sprzątaniem przedświątecznym :) na pierwszy ogień poszła kuchnia, wywaliłam tonę przeterminowanych przypraw, słoiczków, pomyłam szafki. Jutro cd.
Pozdrawiam ciepło

2 listopada 2012

Wyniki Candy

Czytając komentarze osób chętnych do przygarnięcia Nie-wiadomo-czego, uśmiechałam się często - nie przypuszczałabym, że zachęci Was zwykła cegła:))
Ponieważ losowanie odbyć się nie mogło (ze względów oczywistych nie chcę narażać miłych gości na konieczność zapłacenia podatku od materiałów budowlanych zdobytych w jaskini hazardu), postanowiłam uważnie przeczytać Wasze wpisy i samodzielnie podjąć decyzję.

Candy jedzie do Lambi, która wróciła do blogowego świata (chociaż mam nadzieję, że nigdy tak naprawdę z niego nie odeszła), a której blog jest i był dla mnie fascynującą inspiracją
No i masz, nie dość, że mnie cegłą przyciągnęłaś to jeszcze cegłą po głowie dostałam od Ciebie tak skutecznie, że obiecuję wrócić:)
Dziękuję i buziole ślę:))

Druga cegła jedzie do Ciche marzenia...ciii, która została moim setnym obserwatorem:))

Trzecia jedzie do barbaratoja23 października 2012 20:32
Potrzebna mi cegła, potrzebna do ćwiczeń... takich wejść, zejść;-)
Zapisuję się!
ps. a mogą być dwie cegły? koszty przesyłki pokryję.(hi, hi, hi)

Pozdrawiam ciepło i dziękuję za zabawę
Dziewczyny proszę o adres na maila

30 października 2012

O konsekwencjach pewnej zabawy

W zasadzie to do tej pory nie mogę się pozbierać :)))
Jakiś czas temu zgłosiłam chęć udziału w zabawie "PODAJ DALEJ" - miałam to szczęście, że jako trzecia (po Wiewiórze i Trilli) zapisałam się u Qrki tu klik. I wczoraj popołudniem odebrałam z poczty TO:

Przepiękna tablica do zapisków domowych

Słynne Qrkowe szyldziki :))

Prześliczny pokrowiec na wieszak - organizer

Poszewka z nadrukiem i woreczek na foremki:)))

Ptaszek, który znalazł swoje miejsce na pobielonej półeczce obok ptaszka od Snow
Dodam, że przedmiotem, który otrzymałam w ramach zabawy, jest tablica na pierwszym zdjeciu. Resztę Orka dorzuciła gratis :))) Nie muszę dodawać, że wszystko zrobione własnoręcznie i z zachowaniem największej staranności...
Qrko, bardzo, bardzo dziękuję :))
Sprawiłaś mi ogromną radość, a i domownicy nie mogli wyjść z podziwu, że ktoś robi takie cudeńka i daje je w prezencie:))
Jeszcze raz dziękuję z serca, od razu ten jesienno-zimowy poniedziałek stał się wiosenny:)))

Przystępuję do zabawy w "Podaj dalej"
  A oto zasady:
1) Musisz posiadać blog.
2) Pierwsze 3 osoby, które umieszczą pod tym wpisem komentarz, w którym zgłoszą chęć wzięcia udziału w zabawie, otrzymają ode mnie mały ręcznie robiony upominek, który wyślę w ciągu 365 dni.
3) Osoba zgłaszająca się organizuje taką samą zabawę u siebie i daje szansę trzem osobom na prezent wykonany przez siebie.
4) Każdy blogowicz może 3 razy uczestniczyć w takiej zabawie

Kto chętny???

Dzisiaj mój ogród wygląda już tak: :))

Pozdrawiam ciepło, Polinne

25 października 2012

Niebieski

jeden z moich ulubionych kolorów, nie tylko jesienią


Pozdrawiam ciepło, chora i zapracowana po kokardę:(

18 października 2012

Moja zielona jesień

Z poślizgiem, niemniej jednak...

Zielone winogrona - uwielbiam,mogę zjeść każdą ilość :)


Moje odkrycie - zielone, pachnące miętą rękawiczki do pracy. Nawet sprzątanie ogrodu i domu w nich niestraszne.


 Na koniec przedmiot służący do łamania prawa - palę nie Paryż, a liście, bo już nie wyrabiam z worami...


Trochę dziwna ta moja zielona jesień:))
Pozdrawiam ciepło

12 października 2012

Na wieczory i ranki - jesienne Candy

Niniejszym ogłaszam jesienne Candy

W skład rzeczonego wchodzić będzie jeszcze nie wiadomo co... na pewno słodkości


zdjęcie z bloga tu klik

Zapraszam osoby o mocnych nerwach, które uwielbiają atmosferę niepewności...nie zdradzę, co będzie przedmiotem wygranej (może cud-piekności drobiazg, może cegła). 
Zasady jak zwykle:
Proszę o komentarz pod postem do 2 listopada, podlinkowanie zdjęcia u siebie. Zwycięzcę wybiorę sama, by nie narażać Bogu ducha winnej osoby na wizytę US, (wystarczy, że ponoć już po domach chodzą pracownicy Poczty Polskiej, by sprawdzać, czy płacimy haracz na Misję Telewizyjną w rodzaju celebrytów na lodzie lub w wodzie)

Serdecznie zapraszam:))
P. S. zaproszenie dotyczy też osób, które na stałe mieszkają poza Polską:)

11 października 2012

O przyjemności rozdawania

Oczywiście dla rozdającego:))
Ponieważ w wakacje rozpoczęłam akcję odgruzowywania domu i wywalania rzeczy zalegających przepastne piwnice, chciałabym ODDAĆ za darmo sporo pism wnętrzarskich, których jestem uzależnioną zbieraczką. Nadszedł ten moment, kiedy trzeba powiedzieć dość, przejrzeć i podać dalej. Do oddania numery Werandy ( 2/12, 5/11, 8/11, ) Werandy Country (6/12, 3/12, 4/12) i jeden numer Sielskiego życia (1/12). To na razie tyle, ale w piwnicznej izbie zalegają 4 regały pism ogrodniczych i wnętrzarskich, które muszę przejrzeć. Osoby zainteresowane proszę o pozostawienie komentarza pod postem, może ktoś zbiera Werandę i brakuje mu???  Nie chciałabym wywozić takich magazynów do punktu skupu makulatury, bo wiem, ze wiele z Was je lubi i kolekcjonuje. 

Dowód w sprawie:

Nie są to nówki nieśmigane, ale raz przeczytane i do położenia w miejscu widocznym nadające się jak najbardziej.
Pozdrawiam ciepło i schodzę do katakumb kontynuować poszukiwania

Dodatek specjalny:
Ponieważ Qrka i Mags wyraziły chęć przygarnięcia papieru, te numery nie są już dostępne...informuję jednak, z lekka ubrudzona, że mam w piwnicy tony Mojego Mieszkamia, M jak Mieszkanie, Dobrze Mieszkaj i innych,  zainteresowanych  proszę o chwilę (albo dwie) cierpliwości :))
Pozdrawiam ciepło

4 października 2012

O zapracowaniu jesiennym i przyjemnościach dnia powszedniego

Zapracowana-m okrutnie. Wracam z pracy, wykonuję czynności domowe i biegnę do ogrodu, bo pani jesień może i piękna, ale bałaganiara z niej straszna. Podjazd świeżutko wysprzątany, trawniki przystrzyżone i wygrabione, rabaty ogarnięte - to stan mi obecnie prawie nieznany, no może piętnastominutowy. Lecą liście, lecą...hej...mam ochotę je albo strząsnąć na raz, albo poprzyklejać na stałe, bo denerwują mnie okropnie, takie szwendające się nieustannie.Podobne uczucia miałam przy sprzątaniu po psie, jego krótka sierść była wszędzie, a idealnie wysprzątany rano dom wieczorem zasnuwał się kotami z baranami. W desperacji chciałam kiedyś pomalować go (psa - nie dom) olejną, by przestał gubić kłaki.
Więc - czasu mało. Głupota własna gna mnie do grabienia, napełniania worków, wystawiania ich na podjazd i tak w kółko - w zasadzie siłownia zbędna, a jaki biceps:)
Do tego w pracy szał ciał i uprzęży - więc czasem dochodzę do wniosku, że tylko ciasto może mnie uratować. Przy pieczeniu się uspokajam, nabieram dystansu, dom pachnie pięknie, a i liści wieczorem przez okno nie widać:)
Ciasto jesienne, wilgotne, z orzechami, jabłkami i rodzynkami:



Bardzo polecam - nasze ulubione jesienią

Przepis:
5 jabłek pokrojonych w kostkę, 15 dkg orzechów włoskich, wyłuskanych i pokruszonych na małe  kawałki, 20 dkg rodzynek  - to wszystko zasypać 1 1/2 szklanki cukru i zostawić w misce na 2 godziny. 
Następnie dodać 5 całych jajek, wlać 100ml oleju, wsypać 3 szklanki mąki pszennej (u mnie szymanowska), dodać 1 1/2 łyżeczki  proszku do pieczenia i 1 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej, wsypać odrobinę cynamonu, przyprawy do szarlotki lub przyprawy do pierników - nie za dużo.Wszystko dokładnie wymieszać drewnianą łyżką i włożyć do  średniej keksówki wysmarowanej masłem i wysypanej tartą bułką. Piec w piekarniku nagrzanym do 170 - 175` przez 50 minut.
Ciasto rośnie, ale nie za wiele - pracy mało, smak niebiański:) Polecam bardzo:)
Pozdrawiam ciepło

28 września 2012

O pomarańczowej jesieni

Nie było problemów ze znalezieniem pomarańczowych akcentów Pani Jesieni:)
Wystarczyła dzisiejsza wizyta na targu:


Dynie kupione dzisiaj na rynku po złotówce:)) zachwyciły mnie ich kształty  i fakt, że pań oglądających i kupujących do jesiennych dekoracji mnóstwo:)


Jesień w ogrodzie



 Pozdrawiam ciepło, Polinne

25 września 2012

O pierdołowatości własnej i o o tym, jak piękny jest świat:)

Weekend spędziłam w przeuroczym miejscu - na skraju Puszczy Kozienickiej stoi w lesie rozłożysty dom, którego gospodarze, bardzo mili ludzie, postanowili mordować swych gości, pasąc ich do wypęku...Wrociłam szersza, tłustsza, ale i szczęśliwsza, bo wyspacerowana, wypoczęta, nawdychana świeżego powietrza, bez grzybów, bo obecności tychże nie stwierdza się w tym roku.
Mam jeszcze pod powiekami obrazy z przechadzek - rozświetlony słońcem las, sarny przechodzące przez drogę, migocząca srebrem rzeka, czuję zapach jesiennej zieleni - przygaszony, wilgotny, intensywny...
No niestety, mogę sobie to wszystko wyłącznie przypominać, bo nie wzięłam aparatu:(((
 Kto się pierdołą urodził, kanarkiem nie umrze:((
Jedyne, co mogę pokazać, to niezwykłej urody mech, który przywiozłam ...na pewno tam wrócimy, bo niedaleko, niedrogo i pięknie.




Dodam, że miła gospodyni zajmuje się odnawianiem starych mebli, którymi udekorowała cały dom dla gości - olbrzymi salon z kominkiem, wygodne kanapy, wiklina, drewno, piękne dekoracje z suszonych kwiatów, wianki jesienne, mnóstwo pięknej porcelany - używanej !!!...i wszędzie kaczki, które pani najwyraźniej lubi - stojące na parapetach, stolikach, wyszywane, malowane:))) Piękne:)))
Jeśli ktoś poczuł się zachęcony, na prv chętnie udostępnię namiary. Ja wypoczęłam i po raz kolejny zachwyciłam się światem:))
Pozdrawiam ciepło

24 września 2012

O tym, dlaczego czerwony to nie mój kolor

Bardzo lubię blog Anne, a propozycja zabawy w kolory jesieni tu klik sprowokowała mnie do przyjrzenia się ulubionym barwom. Kocham szarości, beże, biele, zgaszone i złamane brązy - więc propozycja czerwieni nie trafiła w moją paletę. Ale...rozejrzałam się po domu, po ogrodzie...jednak mam trochę czerwieni wokół siebie:)

Ukochane kwiaty mojego M. - wysmukłe gladiole
Moje ukochane owoce
Przebarwiający się winobluszcz
Misz masz: moja spódnica przewieszona przez poręcz krzesła, jabłoń i ukochane hortensje:)
 Poza tym w czerwieni wyglądam jak trup, mam bowiem jasną karnację:)
Pozdrawiam ciepło

20 września 2012

O tym, dlaczego lubię sklep Ikea - post zawiera lokowanie marki - bezwzględnie:))

 Bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze dotyczące mojej półki...od razu cieplej na sercu:)

Przez wiele lat, gdy w moim mieście nie było jeszcze sklepu Ikei, z utęsknieniem czekałam na możliwość wyjazdu do Janek (Warszawy), by choć na chwilę pobuszować wśród przedmiotów zazwyczaj dla mnie nieosiągalnych ze względu na swoje gabaryty (transport kosztowałby majątek), a do domu przywoziłam duperele - tekstylia, naczynia, pojemniczki, świece, kubki itd. Gdy w końcu nadszedł TEN MOMENT, byłam chyba jednym z pierwszych klientów:)) i nie wyszłam rozczarowana. Odtąd czekam na nowy katalog, zaznaczam z namaszczeniem, co chciałabym kupić, oglądam aranżacje małych zazwyczaj wnętrz i próbuję przenieść pomysły na domowy grunt - z różnym zresztą skutkiem:))
Z ostatnie wyprawy przywiozłam następujące łupy:

 Forma do tarty

Ramki do zdjęć przywiezionych znad morza

Ścierki kuchenne - uwielbiam mieć w dużych ilościach:)

Biały świecznik, prościutki - stoi na komodzie w sypialni

Serwetnik - tego od Snow używam od święta:))

Forma do zapiekanek

Organizery do szuflad maści wszelakiej
Nie muszę pisać, że to tylko część tego, co chciałabym kupić: tkaniny, poduszki, szkło...ech
I jak tu nie kochać Ikei?
Pozdrawiam ciepło