Ponieważ zapasłam się tej zimy niemożebnie i skandalicznie, postanowiłam zrobić coś na wiosnę z boczkami, tyłkami i ogólnie nadmiarem. Od dwóch tygodni ćwiczę w domu Skalpel I Ewy Chodakowskiej, który można znaleźć w internecie , np TU. Jako że jestem osoba zawziętą, ale w wieku mocno postbalzakowskim, postanowiłam ćwiczenia robić wszystkie, ale w swoim tempie i tyle powtórzeń, ile będę mogła. Sama autorka zapewnia, że po wykonaniu Skalpela poczujemy uderzenie endorfin niebywałe, co ma zachęcać do regularnych ćwiczeń. Ja żadnego uderzenia po pierwszym razie nie doświadczyłam, leżałam za to w kałuży potu i z niedowierzaniem kręciłam głową - jak to możliwe, przecież zawsze byłam sprawna, lubiłam ruch, a tu - zasapana, upocona dobrnęłam wprawdzie do końca , ale zamiast endorfin miałam w perspektywie natychmiastowe zejście :(
Jako żem istota uparta, zrobiłam jeden dzień przerwy i od nowa...
Drugi raz poszedł zdecydowanie lepiej niż pierwszy, ćwiczenia zrobiłam wszystkie (no może oprócz kręcenia kółek nogą) i w tempie - czułam się świetnie, oddech lepszy, posiłkowałam się wodą i mimo bólu w mięśniach, np przekonałam się, ze mam wewnętrzne mięśnie ud, dobrnęłam szczęśliwie do końca.
Stan obecny: jadę Skalpelem regularnie od ponad dwóch tygodni i nie mogę się doczekać powrotu do domu z pracy, by poćwiczyć - czuję się świetnie, dumna jestem z siebie niesłychanie, bez stosowania jakiejkolwiek diety - wręcz przeciwnie nawet - schudłam 3 kg i generalnie zapał mam do wszystkiego. Dlatego nie mogę doczekać się wiosny, by ruszyć z łopatą i grabiami do ogrodu...a tu szaro, ponuro, dzisiaj padał śnieg z deszczem :( echh...
Zrobiłam zdjęcia sylwetki przed rozpoczęciem ćwiczeń, ale nie będę Was epatować czymś takim, chcę porównać przed i po - generalnie zachęcam bardzo, niezależnie od wieku. Z rozpędu kupiłam książkę Ewy Chodakowskiej, ale jeszcze nie miałam czasu do niej zerknąć, bo u nas kwiecień to sezon mocno imprezowy: urodziny męża, córki i syna
Piekę więc, przygotowuję, gotuję, jem i ....chudnę
Rogaliki z makiem oczywiście z bloga Moje wypieki
Tak dwa dni temu wyglądał nasz ogród od ulicy
Qrka potraktowała śnieg grabiami, ja musiałabym chyba spychaczem :(
Popełniłam woreczek, ale wyszedł koślawy, więc tylko fragment - następny dopracuję :)
Czarny len, wyszywanka, koronka i koraliki
W oczekiwaniu na prawdziwą wiosnę pozdrawiam ciepło
Życzę wytrwałości w ćwiczeniu i nie zniechęcaniu się do ragaliczków:)
OdpowiedzUsuńnie ma takiej mozliwości - te rogaliki uwielbiam
UsuńMam ten sam problem...trochę chciała bym zwalić wagi .... Trwaj w postanowieniu...Właśnie takie pyszności mnie gubią, jestem łasuchem. Pozdrawiam pa...
OdpowiedzUsuńUlenko, spróbuj, poczujesz się świetnie :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia i wytrwałości :) będę trzymać kciuki. żałuję, że nie mieszkamy bliżej ,bo przydałby mi się taki, rozrusznik do działania:) Kilka:(? kg fajnie było by zgubić....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
może spróbujesz ? Zachęcam :)
UsuńAch jak ja zazdroszczę tej wytrwałości, mnie jej starcza zazwyczaj na tylko kilka dni :((( Zabieram się za Ewkę już od kilku miesięcy, nawet jakieś płyty mam... szkoda słów na mnie ;)
OdpowiedzUsuńAle jak czytam, że u Ciebie takie efekty tak szybko to aż się chce ćwiczyć :)))
A woreczek jest śliczny, uwielbiam motyw korony :)))
Pozdrawiam
Monika
:))) witam Cię serdecznie i zapraszam do zostania na dłużej
Usuńto moe i ja pocwicze???? tylko czy ja mam tyle samozaparcia..natyrałam sie dziś w ogrodzie ...ale jeszczetylko kawałeczek od ulicy i cały bedzie wysprzatany:)))...na razie bark mnie rwie...bo jak zawsze nie miałam umiaru w tyraniu...ale i polezałam na lezaku i 3minuty na hamaku:))))))))zazdroszcze ci tego chudniecia:))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńQrko, zachęcam :) nie są trudne te ćwiczenia...na poczatku myslałam, ze ducha wyzionę, twarz miałam jak burak, pot lał się strumieniami...cienki Bolek...teraz o niebo lepiej i rezultaty widać gołym okiem :)
UsuńWitaj - pięknie tu u Ciebie.Zostanę na dłużej-pozdrawiam i zapraszam w odwiedzinki.Miłego wieczoru i dużo słoneczka wiosennego,papa
OdpowiedzUsuńRogaliki wyglądają pysznie.Trzymam kciuki za skalpel;)) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPolinko, zrobiłam KLIK w proponowanego przez Ciebie linka, obejrzałam, i ... wydaje się być łatwe. Ale! No właśnie zawsze to co na pierwszy rzut wydaje się łatwe, w perspektywie oznacza, że wcale tak nie jest...
OdpowiedzUsuńSpróbuję i ja, muszę się rozruszać, bo "zardzewiałam" ;)
Pozdrawiam i słoneczka na weekend życzę :)
Woreczek ładniutki a co do niedociągnięć to kazda z nas takie miała. Z każdego kolejnego bedziesz z pewnością bardziej zadowolona.Podziwiam przeprowadzanie diety.
OdpowiedzUsuń