30 czerwca 2013

Wyniki candy

pamparampam -orkiestra tusz


pod numerem 8 Ulencja napisała:
Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa oraz zaproszenie. Po prostu cudeńka pastelowe przygotowałaś, nie może mnie zabraknąć... Miłych i słonecznych dni pa...



Uleńko :) gratuluję i ściskam mocno, poproszę o adres na maila

Wszystkim dziewczynom bardzo dziękuję za udział w zabawie :)

18 czerwca 2013

Pastel-Love Candy

Pojechałam dziś do centrum po letnie sandałki...a wróciłam z takimi cudeńkami, że muszę, chcę się nimi podzielić. Wiem, że część z Was kocha pastele - ja po prostu nie mogłam się oprzeć :) 
Dlatego ogłaszam pastel-love Candy. Do wygrania są: pojemnik zielony w białe groszki z pokrywką, solniczka z pieprzniczką w delikatne kwiatuszki i dwie pasujące do tego kompletu ściereczki kuchenne, jedna w groszkowej zieleni, druga różowa w muffinki. Jeśli komuś pasuje do kuchni albo po prostu chciałby mieć coś takiego w domu - serdecznie zapraszam.
Zasady jak zwykle - komentarz pod postem i podlinkowanie zdjęcia u siebie na bocznym banerze.



A sandałki kupiłam :)
Pozdrawiam ciepło, Polinne

17 czerwca 2013

Truskawkowo

Każdego roku nieodmiennie czekam z utęsknieniem na truskawki, by stwierdzić, że nie ta odmiana chyba, padały deszcze obfite, było za mało słońca - bo smak nie ten...niż zapamiętany z dzieciństwa. Najlepsze jedzenie u babci to pajda świeżutkiego chleba wiejskiego grubo posmarowana zbieraną śmietaną (gdzież tym sklepowym do niej), posypana cukrem i miseczka świeżych truskawek zjadana w ogródku za domem. Kupione na rynku truskawki mają inny smak, hurtowy, są wodniste, czasem kwaśne nawet :( więc unikam ich w wersji saute, doprawiam śmietanką z cukrem, piekę ciasta, robię serniki na zimno, by choć trochę poczuć tamten smak.


Sernik jak zwykle z bloga Doroty tu klik - rewelacyjny przepis, bez jajek, co w okresie letnim ma znaczenie, bita śmietana, serki homogenizowane, biszkopty, truskawki - idealne połączenie, bardzo polecam.
Oprócz tego nieodmiennie ogrodowo:
Rozwinęła się biała pnąca róża


i różowa


zdecydowanie zmartwychwstał powojnik



lato w pełni


Pozdrawiam ciepło

12 czerwca 2013

Kulinarnie i ogrodowo

Zawsze lubiłam robić i jeść sałatki, a ostatnio jeszcze mi się nasiliło. Zrobiłam  ostatnio dwie, obie naprawdę godne polecenia - jedną na pewno znacie (grecka), drugą odkryłam niedawno i nie mogę się od niej oderwać. 


Mój przepis na sałatkę grecką:
mix sałat, czerwona cebula, zielone ogórki, pomidorki koktailowe, czarne wypestkowane oliwki, feta, sól morska, oliwa, oregano
Na spód kładę sałaty, potem pokrojone w grubą kostkę ogórki, przepołowione pomidorki, pokrojone w paski oliwki i cebulę, fetę, posypuję oregano. Jeśli nie podaję od razu, najpierw wlewam na spód miski oliwę z solą, a na to dopiero układam wszystko - po wyjęciu z lodówki wystarczy przemieszać. Jeśli natomiast sałatka jest do natychmiastowej konsumpcji, do słoiczka wlewam oliwę, dodaję sól i mieszam do rozpuszczenia, na koniec daję oregano (lub dowolne ulubione zioła) i zalewam wszystko, delikatnie mieszam. Mniam :)


Druga sałatka jest moim odkryciem, jeśli ktoś lubi czosnek, polecam bardzo


Puszka czerwonej odsączonej fasoli, 7 płatów suszonych pomidorów w zalewie  oliwowo-ziołowej pokrojonych na kawałki, łyżka kaparów (nie więcej, bo będzie za słone), czarne oliwki pokrojone w plasterki, garść wyłuskanych i pokruszonych orzechów włoskich - całość dać do miski, posypać świeżo zmielonym pieprzem, do 2-3 łyżek zalewy z pomidorów dać wyciśnięty ząbek czosnku (ja daję dwa), przemieszać, gotowe. Mniam, mniam



Nie mogę doczekać się wolnych dni, choć mamy w planie samodzielne zrobienie zadaszenia nad tarasem, czyli tyranie. Ale to przecież radość, że robi się coś samemu, a i oszczędność, bo poproszony o wycenę pan podał kwotę, za którą można by kupić może nie nowy, ale na pewno jeżdżący samochód - 15.000,00. Szczękę zbierałam dwa dni i doszłam do wniosku, że nie chcę opłacać panu martwego zimowego sezonu.
Na koniec sprawozdanie ogrodowe:






Czy też macie taki problem ze ślimakami? Wyżarły mi całą lobelię i heliotropy


Pozdrawiam ciepło

6 czerwca 2013

O maju i jak dobrze, że już poszedł

Wbrew pozorom żyję, choć wiele mogłoby wskazywać na to, że jest inaczej. Zabłąkane dusze, które tu jeszcze zaglądają, zamierzam uraczyć migawkami z miejsca, któremu ostatnio poświęcałam najwięcej czasu, na nic innego bowiem siły nie miałam. Maj to dla mnie czas bardzo wytężonej pracy zawodowej i kiedy wracałam padnięta jak koń po spaghetti-westernie, mogłam jedynie ryć w ziemi, wyrywać chwasty, przekopywać i sadzić,bo jakiekolwiek inne zajęcie doprowadzało mnie do szewskiej pasji, więc w domu mam koty z baranami  - ale już niedługo...
Mój ogródek podlewany codziennie przez burze, a ostatnio nawet grad postanowił, że się nie da nawałnicom i na złość aurze pięknieje z dnia na dzień. Clematisy rosną jak oszalałe, lada moment rozkwitną róże, jeszcze tylko dom doprowadzić do porządku i można rozkoszować się tym, że kozy już nie ma :)


Moje ukochane miniaturowe irysy, w tle trochę wyjedzona przez ślimaki pnąca róża

w donicach posadziłam heliotropy - w ogóle mam słabość do fioletu


Panosząca się gipsówka


Lada chwila pnąca róża wybuchnie pąkami w bieli


i w różu


Posadzony w ubiegłym roku powojnik jeszcze raz zakwitnie we wrześniu


uspokajająca zieleń host


i paproci


biały dywan z przekwitającej kaliny


Czekam na ciepłe, słoneczne dni

Pozdrawiam ciepło