Zachwycona ciastem, o którym pisałam w poprzednim poście, zrobiłam jeszcze raz ( a w zasadzie zrobił mój syn, co potwierdza tezę, że jest naprawdę łatwe w przygotowaniu). Egzemplarz nr 2 jest niższy i bardziej zbity, bardziej też czekoladowy - użyliśmy Milki, wcześniej Alpengold; więc kilka uwag: jajka z cukrem trzeba naprawdę dobrze zmiksować, na puch, około 6 minut, śmietankę należy dodawać małymi porcjami i jeżeli nam zależy na puchatości ciasta, trochę poubijać mikserem po dodaniu całości; ciasto należy upiec poprzedniego dnia i włożyć na noc do lodówki - tekstura schłodzonego jest zupełnie inna, aksamitna...
Szczerze polecam:))) zaczekoladowana na amen:)))
Najlepsze z lodami waniliowymi albo ulubionym sosem owocowym, obsypane kakao
Pozdrawiam ciepło
Cudnie wygląda, marzy mi się takie ciasto.
OdpowiedzUsuńłożesz:)))ale kusisz:)))
OdpowiedzUsuńto się nazywa wodzić na pokuszenie:))
UsuńCzy musisz kusić największego łasucha słodkości....)))Całusy pa....
OdpowiedzUsuńKolejne podejście... to już o czymś świadczy :))) Czy takie pyszne rzeczy muszą być prawie zawsze niezdrowe? Buuu... I tak się kiedyś skuszę :)
OdpowiedzUsuńwszystko, co dobre, jest albo grzeszne, albo tuczące:( to ciasto jest i grzeszne, i tuczące:))
UsuńAleż to ciacho pysznie wygląda ;)
OdpowiedzUsuń