31 sierpnia 2012

O tym, jak wiek przekłada się na drobnostki i większostki zycia codziennego

Mam lat ileś tam (zważywszy na fakt, że mam stare dzieci, musi to być więcej niż mniej) i ta okoliczność w ostatnim czasie mocno rzutuje na moją codzienność.
Przykład pierwszy - obiecałam M. golonkę w piwie. Słowo się rzekło, golonka u płota (czy raczej piekarnika), zrobiłam z przepisu ze wspaniałego bloga Szczypta smaku. Wyszła obłędnie pyszna, więc rzuciliśmy się jak stado wygłodniałych wilków i pochłonęliśmy rzeczoną w tempie na rekord świata. No i siadło mi nie wiem co, ale miętka była w robocie natychmiast...Ponieważ nie pierwszy raz jadłam rzeczoną golonkę i sensacji nie było żadnych, wręcz przeciwnie, błogie zadowolenie i sytość, doszłam do wniosku, że to wiek:((

Dowód rzeczowy przed konsumpcją:


Przykład drugi:
Nabyłam lodówkę, mimo że stara jeszcze na chodzie. Znieśliśmy wysłużoną do piwnicy - chłodzi napoje i awaryjnie większą ilość jedzenia, gdy np. ktoś przychodzi na obiad. Przełożenie z wiekiem objawiło się tym, że przy kupnie nowej grymasiłam wręcz koncertowo, nie te wymiary, nie taki wygląd, za mała chłodziarka, nie takie rozmieszczenie półek w środku...W końcu znalazłam lodówkę marzeń i okazało się, ze tym razem przeszkadza mi cena. Przywołałam natychmiast argument wieku - czy ja nie mogę, mając tyle lat, kupić sobie porządnej lodówki??? Raz w życiu??? No i postawiłam na swoim - mam wielgachną lodówę, w której mogłabym przechowywać słonia...piękna jest...patrzę na nią z lubością...


Przykład trzeci:
wraz z wiekiem coraz większą uwagę przywiązuję do tego, co nakładam na twarz i kadłub. Maluję się rzadko, ale kosmetyki lubię dobre. Moje najnowsze odkrycie to mydło marsylskie, jest fantastyczne, nie śmierdzi chemią, skóra jest po nim nawilżona i aksamitna jak pupa niemowlęcia. Nie zważajcie na z lekka zaporową cenę - jest bardzo, bardzo wydajne, a uzyskany efekt jest wart każdych pieniędzy. Można je kupić również przez Internet tu klik, ja mam sklep stacjonarny niedaleko domu. Mają tam fantastyczne kosmetyki, wyłącznie z naturalnych produktów, które leczą i dają  obiecany rezultat:)) Polecam szczerze:))) 


Przykład czwarty:
Z wiekiem nabywam asertywności, uczę się odmawiać i mówić, co myślę; to  naprawdę piekielnie trudne; dla mnie nowość:)) przez większość czasu uśmiechałam się, gdy mi wcale do śmiechu nie było, wysłuchiwałam głupot, przytakując z uwagą...koniec z tym - mam tyle lat, że nie muszę. 
Działa - odmawiam, mówię nie, nie mogę, mówię: chętnie, ale później, nie odkładam, tego, co zaplanowałam dla siebie tylko dlatego, że ktoś chce zadysponować inaczej moim czasem i wydaję mu się, że ja powinnam... NIE i czuję się z tym świetnie:))
Dzisiaj miałam ochotę na wrzosy, a nie miałam ochoty pilnować dziecka.


Pozdrawiam ciepło

9 komentarzy:

  1. Wiesz, jesteś bardzo mądrą kobietą:))))Chyba większość z nas mądrzeje dopiero w pewnym wieku:)))Podobają mi się Twoje wywody:)
    Myślę, że to "mądrzenie" umożliwiają nam nasze dzieci, gdy już się usamodzielnią:))))pozdrawiam i miłego weekendu:) dobrze, że wybrałaś wrzosy :)są piękne

    OdpowiedzUsuń
  2. No i tak trzymaj, starość jest cudowna! :)))...chyba...

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo! Tak trzymaj! Nie chodzi tu przecież o egocentryzm, ale o zdroworozsądkowe zadbanie o swoje potrzeby. Z golonką, to faktycznie,lepiej przystopować... w każdym wieku. A z rzeczonej Mydlarni używam regularnie ałun jako dezodorant i olejek arganowy, maseczki na twarz również polecam. Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kochana Polinnko...jak ja ci zazdroszczę...czeka mnie zakup lodówki....bo jak pisałam kiedyś w tej zabiłam zamrażarkę....przyjaciele poratowali starą zamrażarką...stoi w piwnicy...a wędrówka po loda do piwnicy...szkoda gadać......czy będę wybredna?...boje się ,że nie:(((....dziecków pilnowanie...mówię nie...a potem także się czuję ,że dzwonię i mówię ..no dobra....na szczęście bywa to rzadko..odmowa czegokolwiek budzi we mnie poczucie takiej winy,że.....no zazdroszczę ..poczytam i może nauczę sie czegoś...pozdrawiam:))..jak dobrze pójdzie to w tym tygodniu zabiorę się z a prezent z zabawy "podaj dalej"...

    OdpowiedzUsuń
  5. no, grymaśna się zrobiłam:))) lodówka rzecz ważna:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny blog! Zaczytałam się straciwszy poczucie czasu...
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiele prawdy w Twoich czterech prawdach,najbardziej do mnie przemówiła czwarta prawda. Musze nad nią pomedytować.Wrzosy przepiękne, miłej niedzieli

    OdpowiedzUsuń
  8. wg mnie człowiek ma tyle lat na ile się czuję
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Nikt niczego nie musi, ale wszystko może-to moja dewiza :))
    Tylko z ta asertywnością to najtrudniej :))
    Gorąco pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za komentarz. Zapraszam ponownie :)