14 września 2012

O koronach, wewnętrznym życiu sprzętów domowych i przyjemnosciach zakupowych

Za oknem deszcz (nareszcie, wytęskniony, w ogrodzie bardzo sucho), na kanapie Pan Kot, który poczuł chyba nadchodzącą jesień, bo coraz częściej nocuje w domu, na stole kubek pysznej, czarnej herbaty, dom ogarnięty, a ja....w koronach i koronkach po uszy. 
Naszło mnie na wyszywanie. Skończyłam koronę jasnoszarą, zaczęłam koronę z wawrzynem???? Poprzednie robótki czekają na oprawienie, znalazłam dla nich miejsce nad półeczką, której nie mogę powiesić, chociaż zostało tylko  powoskowanie i przykręcenie uchwytów. Z haftami też tak mam  - ostatni krzyżyk i wędrują do szuflady, a przecież wystarczy tylko wyprać i dobrać ramkę. Z zapałem zaczynam, skończyć nie mogę:((


Drugi bzik to koronki - mam ich tyle, ze czasem kupuję jakąś, by po powrocie do domu stwierdzić, że w szufladzie leży 5 m identycznej. Najśmieszniejsze jest to, że na razie do niczego nie są mi potrzebne, nie używam ich do ozdabiania czegokolwiek,  nie mam czasu na rozstawienie maszyny do szycia...
Trzecia korona to zębowa - nie będę nikogo straszyć opisem swych przeżyć u stomatologa, wszak każdy ma za sobą podobną traumę.
Tak czy owak, korony i koronki za mną chodzą, już się zaczęłam przeglądać w lustrze, by ćwiczyć królewskie pozy i głowę trzymam wysoko, by mi wyimaginowana korona nie spadła:)
Królewska lodówka, o której pisałam w poprzednim poście, prawie spowodowała moje zejście śmiertelne. Przed zakupem czytałam o niej na forach i często pojawiała się opinia, że jak na swoją cenę jest trochę za głośna. Wygląda na to, że trafił mi się egzemplarz specjalny, bo lodówka buczy, syczy, strzela, wzdycha, turkocze i zawodzi. Gdy pierwszego dnia wróciłam po pracy do domu, o mało nie zeszłam na serce, bo ktoś w kuchni szeptał i wzdychał, a byłam zupełnie sama i do tego kardiologiczna. Gdy dotarło do mnie, że dźwięki wydaje lodówka, wpadłam w złość - no bo jak to? Nowiuteńka, a zachowuje się tak, jakby miała wystartować na księżyc. Napasłam ją zakupionymi wiktuałami i czekałam, aż się uspokoi - nic z tego! Czasem tak strzela i stęka, że podskakuję...jeżeli jej nie przejdzie, zgłoszę do serwisu, bo nerwów jestem słabych...
Karmiłam lodówkę sałatką z wędzonym kurczakiem, polecam...
Lodówka pogardziła:(


Składniki: 2 wędzone udka, 20 dkg żółtego, ulubionego twardego sera, szczypior, puszka czerwonej fasoli, puszka kukurydzy, majonez, sól (mało), pieprz - odsączyć, pokroić w kostkę, wymieszać, doprawić, smacznego:)
Poszalałam ostatnio w Ikei - nie przeszkadza mi zupełnie usłyszana ostatnio opinia, że to sklep dla plebsu...to zdanie wygłosiła koleżanka z pracy, która w domu ma "na bogato". Ja najwidoczniej mam gust plebejski do kwadratu, bo Ikeę lubię za wzornictwo, przystępne ceny i praktyczność. Utyskiwania dotyczące jakości mnie nie dotyczą, bo rzeczy, które tam kupiłam, służą mi szczęśliwie do tej pory, marzę o kuchni z ikeowskimi frontami, ale to pieśń przyszłości, bo są pilniejsze wydatki. Kupiłam piękną formę do zapiekania, do tarty, lustro, w którym nareszcie mogę się przejrzeć cała, po królewsku:), piękne świece, organizery, osłonki itd. Pamiętam z dzieciństwa, że moja mama była najszczęśliwsza, gdy mogła wydać trochę pieniędzy na duperele kuchenne - ja też tak mam. Zapiekankę robię teraz w wytwornej, królewsko białej formie, smakuje fantastycznie:)

Na tarasie szaleństwo roślin, kwitną jak opętane. Czy ktoś wie, jak nazywa się ta roślinka? Jak ją pielęgnować? Kiedy trzeba zabrać do domu?

Pozdrawiam ciepło


6 komentarzy:

  1. A próbowałaś jej śpiewać? I dokończ te korony, bo piękne:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) tego talentu nie posiadam, zwiałaby albo chciała ze mną konkurować:)) Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  2. A MOŻE BY ZAMARŁA JEDNAK SŁYSZĄC TWÓJ ŚPIEW:))))..KORONY ŚLICZNE...KOCHAN WYŚLIJ MI NA MAILA SWÓJ PRYWATNY ADRESIK...BO KOŃCZE POWOLI NIESPODZIAJKĘ W GRZE PODAJ DALEJ:))...A SĄŁATKE MOŻE ZROBIE NA NIEDZIELE...LUBIE TAKIE SZYBKIE:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Polinne, pokaż te swoje piękne zakupy :) A ta roślinka, to kalanchoe, możesz o uprawie poczytać np. tutaj: http://www.swiatkwiatow.pl/kalanchoe--kalanchoe-id431.html. Z racji opadów deszczu pewnie bym ją zabrała już do domu, bo nie lubi nadmiaru wilgoci. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. pokażę w następnym poście:)) na pewno:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczna korona ,trzymam kciuki za jej ukończenie:)a sałatka wyglada bardzo apetycznie :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za komentarz. Zapraszam ponownie :)