zamiast pisać o wyszywankach, meblach...piszę o swoim wiernym przyjacielu psie. Nic innego w tej chwili nie ma znaczenia. Kolejne wizyty w klinice, kolejne kroplówki, zastrzyki z antybiotykiem, witaminy...cierpliwość, z jaką mój pies znosi cierpienie, jest niewiarygodna. Jego spojrzenie pełne zaufania...A wyniki krwi złe - 45 tysięcy białych, tylko 3,5 mln czerwonych. To tak, jakby białe zabijały czerwone, może rozsiew usuniętego guza? Może będzie potrzebna kolejna transfuzja? Ajax na całym brzuszku ma krwiaki i obrzęki, ze zrośniętych żył nie chce nawet lecieć krew.
Nie wiem, czy ratując mu życie za cenę takiego bólu nie postępuję egoistycznie. Oczy mojego psa mówią coś do mnie, ale nie potrafię tego odczytać, mimo że patrzy na mnie cały czas. Czy chce żyć? Czy prosi o brak cierpienia? Jestem przy nim cały czas, ale czasami nie mogę znieść bólu w jego ślepiach. Teraz śpi, wreszcie...Jest tak zmęczony, że zasypia na stojąco, ale lęk przed bólem z rany nie pozwala mu się położyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za komentarz. Zapraszam ponownie :)