Uwielbiam biografie, a te wydawały się idealne na wakacje z deszczem: dwie wspaniałe postacie, bogate, barwne życie, dwa życiorysy niezwykłe. Niewiele z tego zostało w książkach pana Dariusza Michalskiego, który swym monotonnym, poprawnym i mdłym sposobem opowiadania spłaszczył dwa kapitalne życiorysy. Na pewno ważne są nazwiska, daty, miejsca, dokładność w opisie dokonań, ale bez polotu to wszystko, jak papka przeżuta. Broni się bardziej biografia Aliny Janowskiej, której żywiołową osobowość autor częściej dopuszcza do głosu - i wtedy książka jest ciekawa, skrzy się humorem i daje pojęcie o tym, czym ta książka mogłaby być, gdyby nie bezpłciowa osobowość autora. Pisząc skrupulatnie o wszystkim, tak naprawdę zatraca to, co stanowi o niezwykłości bohaterów. Gdyby ktoś nie wiedział, że czyta o Wojciechu Młynarskim, myślałby zapewne, że chodzi o jakiegoś tekściarza pisującego od 8 do 16, a potem już tylko kapcie. Pojawiają się w tle inne, ciekawe osobowości (Jerzy Wasowski, Wojciech Zabłocki), ale i one równają do średniej w narracji pana Michalskiego. Pamiętam go jeszcze z czasów, gdy występował w telewizji - i nigdy nie mogłam zrozumieć, jak taki człowiek bez iskry może mówić o muzyce. Miałam wrażenie, że starannie, z namaszczeniem wymawiane słowa padają z ust człowieka gładkiego i akuratnego - i nic poza tym. Szkoda, że po odejściu z telewizji pan Michalski odnalazł swoje życiowe powołanie w pisaniu książek; wszak jeszcze kilka żyjących osobistości pozostało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za komentarz. Zapraszam ponownie :)