O swoim stosunku do zimy pisałam już - nie jest najcieplejszy, mówiąc oględnie. Niemniej cały dzisiejszy dzień myślałam o tym, by po powrocie do domu pójść do ogrodu i zobaczyć, w jakim stanie są rośliny, postrząsać śnieg z iglaków i po-podziwiać ładniejsze oblicze Pani Zimy. Ot, co :) przed sprzątaniem, praniem, prasowaniem....(wstawić dowolne) ponatychać się zimowym klimatem.
|
Cisy | | |
|
Zasypane bukszpany |
|
...tak w każdym miejscu i o każdej dobie gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił... |
|
Ulubiona płacząca tuja |
|
|
|
Zdecydowanie zimowo |
|
|
|
Zimowy Pan Kot |
|
też nie lubi śniegu |
|
|
umiecie tak? |
.A real?
W środę machałam łopatą dwie godziny ( w moim wieku to nie lada wyczyn), by po powrocie do domu stwierdzić, że zaczął padać gęsty śnieg...Wracałam do domu zamiast 15 zwyczajowych minut ponad godzinę i nawet moje terenowe seicento miało dosyć. Wczoraj po wyjściu z domu stwierdziłam, że mój starannie odśnieżony podjazd (wylizany niemalże do gołej kostki) został brutalnie i dokumentnie zasypany przez przyjeżdżające ulicą pługi, w związku z czym utknęłam w zaspie i złamałam zderzak, spóźniając się w związku z tym do pracy. Zasypało mi pączki, nie dość starannie zapakowane-jedliśmy mokre gluty. Dzisiaj, wyjeżdżając z parkingu, zauważyłam czerwone auto sunące na mnie bokiem z wyraźnym zamiarem staranowania (ruch posuwisty jednostajny), a za kierownicą pani trzymająca nie kierownicę, a własną głowę. O milimetry uniknęłyśmy osobistego kontaktu, po czym pani z impetem przywaliła w ogrodzenie. Boli mnie tylny aspekt osobowości, bo fiknęłam dzisiaj przed sklepem; zakupione w tymże sklepie jajka uległy natychmiastowej degradacji, w związku z czym upaprało mi resztę zakupów; poniosłam więc podwójne koszta...I jak tu lubić zimę????
Pozdrawiam ciepło, Polinne
hahaha ale mnie ubawiłaś.
OdpowiedzUsuńNo niestety takie są nasze zimowe realia:)
Odnośnie odśnieżania to przypomniała mi się bardzo zabawna historia, którą możesz przeczytać tutaj (jeśli zechcesz)- u Ciebie było dzisiaj podobnie:)
Wiosna już tuż tuż;) Głowa do góry.
Pozdrawiam.
To sympatycznie Ci się dzisiaj pożyło:)) Ja wróciłam z zakupów ochlapana od góry do dołu, ale to drobiazg jakiś przy tym, co tu czytam :)) To może chociaż miłego wieczoru... czy jakoś tak? Ściskam ciepło.
OdpowiedzUsuńno masakra normalnie jakaś...będę odczyniać uroki :)
UsuńPięknie opisałaś zimę a bynajmniej jej ujemne strony:)))Ubawiłam się:))Trzymaj się cieplutko - byle do wiosny:)
OdpowiedzUsuńA ja się męczę okrutnie jak chodzę z psem w tych zaspach:( ale zima piękna i tak jest:) tyle się na nią wyczekałam:))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
nie zazdroszcze, nas w tym roku zima calkowicie minela:) artdeco
OdpowiedzUsuńBIEDACZYSKO! ALEŻ MIAŁAŚ PRZYGÓD... I TO JAKICH! ALE WIDZĘ TEŻ POZYTYWNY ASPEKT, BO POTRAFISZ SIĘ ZDYSTANSOWAĆ I OPOWIADAĆ O TYM WSZYSTKIM Z "PRZYMRÓŻENIEM OKA" ;)
OdpowiedzUsuńco mi pozostało? czekać na wiosnę :) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńHej, zgłaszam zdecydowane zapotrzebowanie na większą ilość zdjęć z Twojego ogrodu, gdyż zapowiada się ciekawie :) A co do tej serii przykrych zdarzeń, to miejmy nadzieję, że na baaardzo długo wyczerpałaś ich asortyment i teraz będzie już tylko przyjemnie :)
OdpowiedzUsuń